Tadeusz Pawłowski został dyrektorem Akademii Piłkarskiej Śląska Wrocław. Co to oznacza dla stolicy Dolnego Śląska? Zapraszamy do naszej rozmowy z legendą WKS-u!
Dużo mówiło się ostatnio o tym, że przejmie pan stery w AP Śląsk. Wreszcie krążące plotki znalazły oficjalne potwierdzenie.
Czeka mnie ciężka droga. Musimy ogarnąć sporo rzeczy od strony organizacyjnej. Musimy iść małymi krokami do przodu. Chciałbym, by Akademia Śląska była elitarna, by każdy rodzic chciał, by jego dziecko trafiło do WKS-u.
Od czego więc pan zacznie?
Moim pierwszym zadaniem jest otwarcie się na wszystkich naszych potencjalnych partnerów. Chcemy współpracować z wszystkimi wrocławskimi szkółkami. I chcemy stworzyć takie warunki do współpracy, by wszystkie kluby chciały z nami tę współpracę podjąć. Przykładem może być jasne określenie zasad związanych z wychowankami. Nie chcemy nikomu nikogo podbierać, chcemy jasno określić, co stanie się w przypadku np. transferu zagranicznego danego zawodnika po kilku latach. Klub, z którego trafił on do Śląska, musi wiedzieć, że otrzyma jakiś procent od tego transferu, wynagrodzenie. Wtedy nikt nie będzie miał oporów przed oddaniem swojego gracza w pewnym momencie do Śląska. Do Śląska, do którego muszą trafiać wszyscy najlepsi!
Poza współpracą z lokalnymi szkółkami, co trzeba zmienić „na już”?
Zaczniemy od skautingu, ale nie zawodników, a trenerów. Szkoleniowcami w Śląsku muszą być osoby, które potrafią nauczyć gry w piłkę na poszczególnych etapach rozwoju. Jeżeli to ma być akademia ekskluzywna, trenerzy muszą być na najwyższym poziomie! Przeciętny trener będzie szkolić przeciętnych zawodników, to jasne. Nie chcę nikogo straszyć, ale chciałbym, byśmy mieli taki skład trenerski, który będzie potrafił „wyprodukować” ekstraklasowego piłkarza.
Wiem jak duże oczekiwania są związane z moją osobą. Musimy poukładać wszystko ze szczegółami. Musimy wiedzieć co będziemy robić za dzień, dwa, tydzień, miesiąc czy rok. Chciałbym, by harmonogram treningów i rezerwacje boisk były znane z rocznym wyprzedzeniem, w czym pomoże na pewno współpraca z Miejskim Centrum Sportu.
Na konferencji prasowej przedstawiciel MCS-u przedstawiony został jako ten, który ma być złotym środkiem na rozwiązanie problemów Śląska. Na ile to jednak jest realne? Możecie zminimalizować koszty wynajęcia boisk dzięki tej współpracy, ale milion złotych rocznie, które obecnie Śląsk wydaje na akademię, to zdecydowanie za mało...
Rozmowy trwały długo. Musieliśmy się do tego przygotować, stworzyć wizję. Oprócz tego widzę jednak, że dla piłki młodzieżowej dużo łatwiej pozyskać sponsorów, niż w przypadku piłki seniorskiej. Przez ten krótki okres, w którym trwały nasze rozmowy, ja sam dwóch fajnych sponsorów znalazłem. Będziemy szanować każdego małego sponsora, a z Akademią wyjdziemy do ludzi. Planuję na przykład raz w roku zrobić dzień otwarty, kiedy każdy będzie mógł się pojawić na boisku. Takie wydarzenia na pewno będą napędzać kolejnych potencjalnych inwestorów.
Jak długi kontrakt pan podpisał?
Bezterminowy. Współpraca będzie musiała obu stronom dawać zadowolenie, by była kontynuowana. Liczę też, że cierpliwości nie zabraknie miastu.
Wspomniał pan o zmianach w sztabach szkoleniowych poszczególnych drużyn Śląska. W jaki sposób zamierza pan te zmiany wprowadzić?
Musimy się poznać. Nie będę siedział w biurze i odbierał telefonu jako dyrektor. Będę chciał uczestniczyć w treningach na boiskach. Czeka mnie dużo wyjazdów, dużo rozmów.
A skąd chce pan pozyskiwać nowych trenerów?
Patrzę na to, jak działają inne akademie – Zagłębie Lubin, Lech Poznań, Lechia Gdańsk. Większość trenerów w młodzieżowych grupach wiekowych to nauczyciele wuefu. Łączymy dwa etaty, część płaci szkoła, część klub. Suma daje trenerowi komfort, by mógł się skupić na swoim rozwoju. Otrzyma pieniądze, które zapewnią byt jego rodzinie, a jednocześnie będzie wydajny dla akademii.
Co bardziej zaważyło na podjęciu przez pana pracy w roli dyrektora – miłość do klubu czy ambitny projekt?
Ja tu wyrosłem… Ale oczywiście projekt jest bardzo ciekawy. W piłce młodzieżowej jedna rzecz jest bardzo fajna – mimo że efekty naszej pracy całościowo zobaczymy za kilka lub kilkanaście lat, jakikolwiek postęp widać bardzo szybko. A on motywuje do dalszej pracy.