fbpx
Aktualnie czytasz
Podział punktów w „Bitwie o Anglię”. Man United vs Liverpool [ANALIZA]

Podział punktów w „Bitwie o Anglię”. Man United vs Liverpool [ANALIZA]

W niedzielę Manchester United podejmował na Old Trafford Liverpool. Obie drużyny przystępowały do tego meczu z zupełnie innych pozycji. The Reds, walczące o mistrzostwo, chciało podtrzymać zwycięską passę. „Czerwone Diabły” po ostatniej porażce w dramatycznych okolicznościach z Chelsea miały szansę odkuć się na odwiecznym rywalu i utrzymać szanse na występ w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.

W ostatnim meczu tych drużyn, w ćwierćfinale Pucharu Anglii, który odbył się trzy tygodnie wcześniej, Manchester zwyciężył 4:3. To oznaczało, że każdy kibic czekał z niecierpliwością na to spotkanie.

Drużyna Jürgena Kloppa wychodziła na mecz w osłabieniu, gdyż ze względu na kontuzje wykluczeni byli m.in. Trent Alexander-Arnold, Allison Becker, czy Diogo Jota. W drużynie Erika ten Haga zaś brakowało kluczowych zawodników z formacji defensywnej, czyli Lisandro Martineza, Victora Lindelofa, Jonnego Evansa i Luke’a Shawa, więc dwójkę stoperów w tym spotkaniu tworzyli Harry Maguire i 19-letni Willy Kambwala.

Liverpool, tradycyjnie występujący w formacji 1-4-3-3, z bardzo mocnym środkiem pola (Wataru Endo na pozycji numer 6 i Dominik Szoboszlai wraz z Alexisem Mac Allisterem na pozycjach 8/10). Manchester niezmiennie w formacji 1-4-2-3-1.

Liverpool w posiadaniu piłki

W budowaniu niskim Liverpool korzystał z dwójki środkowych obrońców (Quansah i Van Dijk) oraz dwóch środkowych pomocników (Endo i Mac Allister). Na początku meczu Manchester United odważnie i agresywnie wychodził do wysokiego pressingu. Kluczową rolę odgrywał Bruno Fernandes, który miał podwójną rolę- inicjował pressing oraz odcinał kryciem cieniem Endo. Zadaniem Hojlunda było uniemożliwienie zmiany strony podaniem między stoperami, Mainoo krył Mac Allistera, a Casemiro miał ich asekurować odpuszczając Szoboszlaia, do którego jeśli doszłaby piłka miałby otwarty całą środkową strefę (bazę 2). Dodatkowym problemem United było to, że przy wysokim pressingu linia obrony nie skracała pola gry do połowy, a zostawała niżej nie odsłaniając przestrzeni za swoimi plecami, ponieważ obawiali się dużych umiejętności szybkościowych ofensywnej trójki Liverpoolu przez co baza 2 automatycznie wydłużała się.

Kwestią czasu było więc, że drużyna Kloppa wykorzysta tę przestrzeń. Posiadanie piłki między linią obrony, a pomocy przez Węgra stało się tak powszechne, że Rashford stawał się coraz bardziej bierny – nie trzymał wysokości i zaczął zawężać uzupełniając lukę w środku za wysoko pressującymi kolegami.

W biegiem czasu The Reds budowali grę coraz wyżej, a linia pressingu ograniczała się do koła środkowego boiska. Umożliwiło to zmianę struktury i przeniesienie Mac Allistera piętro wyżej, co wiązało się z przejściem na jedną szóstkę (Endo).

Ważną rolę w konstruowaniu ataków pełnił również Bradley, który na początku schodził na drugą „6” do Endo na wypadek gdyby ten znalazł się pod presją, jednak później znacznie częściej zajmował on obszar wyżej (pod Szobo i Salahem), by stworzyć przeładowanie w prawym sektorze boiska i wspierać Salaha. Przeładowania te przynosiły wymierny skutek, a goście raz po raz penetrowali prawą stronę boiska.

W pierwszej połowie spotkania dało się zauważyć niewykorzystany potencjał Egipcjanina, który trzymał się bardzo blisko linii bocznej i czekał na okazję, aby złamać z piłką do środka na swoją znakomitą lewą nogę. Trener United przewidział jednak taki ruch przed meczem i ustawił tam prawonożnego Aarona Wan-Bissake, który uniemożliwiał takie zachowania skrzydłowemu, a jeżeli już do nich doszło był w nich bardzo skuteczny i ich nie przegrywał.

Metody na atakowanie Liverpoolu były jednak mocno zróżnicowane. Kolejne dynamiczne sytuacje boiskowe pokazywały, że w lewym sektorze boiska Andrew Robertson nie musiał grać zbyt głęboko przez co pozycjonował się wyżej i pomagał Diazowi (początkowo poprzez zewnętrzne obiegi). Garnacho, u którego było widać w tym meczu braki w grze defensywnej bardzo często gubił Szkota, któremu otwierała się przestrzeń do atakowania (niezliczona ilość groźnych dograń w pole karne z bocznego sektora).

W późniejszym etapie meczu, gdy Robertson nieustannie nękał obronę United – Diaz wpadł na pomysł, aby jeszcze bardziej otworzyć ten sektor boiska schodząc do środka po piłkę i wyciągając za sobą Diogo Dalota, co w konsekwencji oznaczało, że mało świadomy w obronie Garnacho był jedynym odpowiedzialnym za ten sektor boiska w obronie…

… i teraz nie tylko Nunez i Mac Allister atakowali pole karne, ale też Diaz, Szoboszlai i Salah tworząc przeładowanie i stwarzając tym samym wiele dogodnych lecz niewykorzystanych sytuacji.

Pozostawienie Endo jako jedynej „szóstki” niosło za sobą ryzyko w postaci niewystarczającego zabezpieczenia szybkich ataków Manchesteru. Początkowo Hojlund dostawał podania bezpośrednie za plecy obrońców stwarzając czasami mniejsze, czasami większe zagrożenie, by później zacząć schodzić po piłki niżej i tworzyć sytuacje 2v1 z Endo, które gospodarze wygrywali i tworzyli przestrzeń dla wbiegających kolegów.

W drugiej połowie doszło do zmiany. Curtis Jones zmienił Szoboszlaia i po stracie bramki na 2:1 ten pierwszy zaczął grać głębiej wraz z Mac Allisterem zapewniając Liverpoolowi więcej kontroli w środku boiska.

Dodatkowo Elliott, który pojawił się na boisku za Endo umiejscowił się w prawym sektorze boiska umożliwiając Salahowi zejście bliżej centrum obok Nuneza i Diaza, dzięki czemu mieli 3 zawodników w linii ataku i przeładowywali linie obrony United (3v2) doprowadzając do dużej ilości dośrodkowań.

Manchester United w posiadaniu piłki

Liverpool w obronie średniej i wysokiej organizował się w strukturze 1-4-2-3-1, dzięki czemu mógł w systemie jednoimiennym kryć zawodników w środku pola 1v1. Zawodnicy gości stosowali skoki pressingowe, które inicjowali skrzydłowi Salah lub Diaz.

Początkowe założenia United były takie, że to Casemiro miał być jedyną „szóstką” lecz po jego niepewnym wejściu w mecz (ogólne statystyki: 67 kontaktów, 49 podań, dokładność – 67%) zaczęli oni opadać głębiej (Mainoo) co było „planem B”. Liverpool natychmiast zareagował na takie rozwiązanie przesuwając Mac Allistera wyżej i zostawiając Endo kontrolującego przestrzeń między linią obrony a pomocy swojej drużyny.

Manchester jednak dostrzegł szansę w strefie, gdzie Endo krył Fernandesa. Wypchnęli oni Mainoo na „szeroką 8”, przesunęli Dalota na drugą „szóstkę” obok Casemiro i zaczęli oni wykorzystywać Garnacho, który schodził węziej i tworzył z kapitanem gospodarzy przewagę 2v1.

Zobacz też

Z biegiem czasu Garnacho z Fernandesem powiększali odległość między sobą tworząc większe zakłopotanie dla Endo – za kim ma iść? Liverpool po niedługim czasie zareagował na tą sytuację broniąc cofniętymi Salahem i Diazem, którzy wykluczyli kryjąc cieniem wcześniej wspomnianą dwójkę.

Manchester United w drugiej połowie zdobył dwie bramki. Druga z nich była zasługą ich pomysłu na tę połowę meczu, a mianowicie Fernandes schodził niżej do Casemiro wciągając za sobą pomocników Liverpoolu (w szczególności Endo) i wykorzystując swoje doświadczenie w utrzymywaniu się przy piłce podczas agresywnego pressingu przeciwnika. W ten sposób otwierała się przestrzeń dla Mainoo w środkowej części boiska, który potrafił ją wykorzystać i sam ostatecznie skutecznie sfinalizować akcję.

Jak padały pozostałe bramki?

Liverpool obie swoje bramki zdobył po stałych fragmentach gry. Prowadzenie obieli oni po rzucie rożnym- Diaz złapał plecy Mainoo, dzięki czemu pozycjonował się bez krycia w wolnej przestrzeni pola karnego i po zbiciu piłki głową przez Nuneza mógł precyzyjnym strzałem pokonać Onane.

Bramka na 2:2 to pewnie wykonany rzut karny przez Salaha, który był skutkiem faulu Aarona Wan Bissaki na Elliocie poprzedzony dwójkową akcją z Egipcjaninem w polu karnym United.

Natomiast Manchester United oprócz opisanej wyżej swojej drugiej bramki zdobytej przez Mainoo wykorzystał błąd Quansaha, którego nieroztropne podanie przeciął Bruno Fernandes i strzałem z około 40 metrów pokonał wysuniętego przed pole karne Kellehera.

Podsumowanie

Nie ma wątpliwości, że to Liverpool może być bardziej zniesmaczony końcowym wynikiem meczu. Klopp bardzo dobrze przygotował taktycznie swoją drużynę, która po cięższym początku z minuty na minutę wprowadzała kolejne pomysły, by jeszcze bardziej uprzykrzyć życie obronie United. Tym samym stwarzała kolejne klarowne sytuacje, na swoje nieszczęście – niezakończone bramkami. Statystyka goli oczekiwanych zdecydowanie po stronie gości, którzy prostym błędem w obronie pozwolili wrócić United do gry i tym samym wywieźli z Old Trafford tylko punkt, a brak kompletu punktów może mieć kluczowe znaczenie w kontekście walki o tytuł.

ADRIAN WOJTYSIAK

Materiał powstał w ramach studiów podyplomowych „Analiza Taktyczna”.
Pisownia oryginalna.

Napisz komentarz (0)

Zostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Scroll To Top