fbpx
Aktualnie czytasz
Moment zwrotny. FC Barcelona vs Villarreal CF [ANALIZA]

Moment zwrotny. FC Barcelona vs Villarreal CF [ANALIZA]

W sobotę, w ramach 22. kolejki hiszpańskiej La Liga, na stadionie Estadi Olimpic Lluis Companys odbyło się spotkanie pomiędzy FC Barceloną i CF Villarreal. 

Bez wątpienia, pod katalońskim niebem, przystąpiły tego dnia do rywalizacji drużyny, które w tym sezonie dość skutecznie przyprawiają swoich sympatyków o szybsze bicie serca i to nie na skutek porywających akcji, przepięknych bramek czy seryjnego ogrywania rywali, wręcz przeciwnie.

O ile pozycja w tabeli Barcelony, przebudowywanej równie kapitalnie jak jej stadion, nie jest ogromnym zaskoczeniem, to już lokata Villarreal, na tym etapie sezonu, jest sporym zaskoczeniem, zwłaszcza, że mówimy o klubie który w ostatnich latach stale reprezentował Hiszpanię w rozgrywkach pucharowych. 

Oba zespoły dzieli w tabeli prawdziwa przepaść. Duma Katalonii, mimo, że nie zachwyca grą to jednak punktuje dość regularnie czego już nie można powiedzieć o „Żółtej łodzi podwodnej”, która w 21 dotychczasowych kolejkach zgromadziła na swoim koncie zaledwie 20 punktów. Tak prezentuje się pięć ostatnich ligowych spotkań obu zespołów:

Betis Sevilla 2-4 Barcelona                                                     Villarreal 1-1 Mallorca
Las Palmas 1-2 Barcelona                                                      Las Palmas 3-0 Villarreal
Barcelona 3-2 Ameria                                                             Valencia 3-1 Villarreal
Valencia 1-1 Barcelona                                                           Villarreal 3-2 Celta Vigo
Barcelona 2-4 Girona                                                              Real Madryt 4-1 Villarreal

Zarówno Xavi jak i Marcelino, planując wyjściowy skład na to spotkanie musieli mierzyć się z różnymi absencjami. Szkoleniowiec gospodarzy nie mógł brać pod uwagę 7 zawodników a opiekun gości, aż 8. Tak prezentowały się wyjściowe „11”:

Wyjściowe systemy Barcelony i Villarreal to odpowiednio 4-3-3 i 4-4-2. Nie ma tu żadnego zaskoczenia, ponieważ są to ustawienia bardzo charakterystyczne dla tych trenerów, co więcej, można dodać, iż Marcelino jest wierny temu ustawieniu w każdym zespole, w którym pełnił rolę trenera.

Barcelona w fazie budowania gry bardzo płynnie przechodziła w ustawienie 4-2-3-1.

Początek meczu to bardzo bezpośrednia gra Villarreal, której celem było zepchnięcie Barcy do obrony i biegania za piłką. Marcelino dokładnie wiedział, że Katalończycy dość słabo wchodzą w mecz i często są rozkojarzeni dlatego chciał zaatakować. Miało w tym pomóc przeniesienie gry na połowę gospodarzy i jednoczesne ustawienie swoich skrzydłowych bardzo wysoko. Villarreal szukał swoich szans poprzez bezpośrednie podania za linię obrony, z którymi mają duży problem. 

Na poniższej grafice widać dokładnie jak w prosty sposób można oszukać całą linię obrony drużyny Xaviego. Warto tu zwrócić uwagę na ewidentny spryt przyjezdnych, a mianowicie napastnicy Moreno i Sorloth skupiają uwagę środkowych obrońców Blaugrany, a Baena – nominalny lewoskrzydłowy wbiega między nich atakując przestrzeń za plecami obrońców. W tej konkretnej sytuacji był akurat niewielki spalony, ale z takimi zagraniami obrońcy Barcelony mieli wielki problem i to nie jedynie w tym meczu. To wręcz zadziwiające jak wiele błędów w kwestii indywidualnych zachowań obronnych popełniają zawodnicy tej ekipy.

Po takim początku i braku zdobytego gola, goście zaczęli grać zdecydowanie niżej w defensywie, bez wątpienia czując ryzyko zagrażające im w bocznych sektorach boiska.

Barcelona przy grającym głównie w średnim i niskim pressingu Villarrealu szukała więcej rozwiązań właśnie w rzeczonych bocznych sektorach boiska, gdzie naturalnie znajdowało się więcej przestrzeni. Xavi zdecydował się na szybkich i błyskotliwych skrzydłowych ustawiając ich (kolejny już raz) w sposób odwrócony – Yamal z prawej, a Joao Felix z lewej strony. 

W tej koncepcji atakowania bardzo ważną rolę spełniali też boczni obrońcy Barcelony – Kounde (prawa strona) i młody Fort (lewa strona), którzy cały czas oferowali swoje wsparcie w ataku. Odwróceni skrzydłowi bardzo często wchodzili z piłką do środka pola tworząc tym otwarte korytarze dla swoich obrońców.  

Dodatkowym zabiegiem było celowe pozycjonowanie się Joao Felixa bardziej w środku, tak aby tworzyć więcej miejsca w bocznym sektorze boiska. 

Villarreal należy do niechlubnej czołówki zespołów w La Liga, które pozwalają oddawać bardzo dużo strzałów sprzed własnego pola karnego, bardzo słabo organizując obronę tej newralgicznej strefy. Barcelona właśnie tu widziała jedną z okazji na skuteczny atak. Duża ruchliwość i swego rodzaju apozycyjność Joao Felixa, który świetnie zbiegł do środka pola i otrzymał podanie z bocznego sektora, pozwoliła oddać niesamowici groźny strzał. 

Barcelona z każdą minutą pierwszej części gry starała się coraz mocniej spychać zespół gości do obrony własnej bramki, stosują praktycznie cały czas wysoki pressing, tak aby rywal był zmuszony do oddawania piłki. Bez wątpienia taki sposób gry jest jednym z filarów swoistego dna katalońskiego klubu. Jak najszybsza próba odbioru piłki po stracie, ale także próba odbioru piłki przeciwnikowi jak najbliżej jego bramki to zawsze cechowało Barcelonę. 

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że od początku spotkania rolę swego rodzaju „bezpiecznika” stanowił Oriol Romeu, będący najbardziej defensywnie usposobionym graczem z tercetu środka pola. To właśnie on, w przypadku straty piłki w sektorze środkowym, czy też w sytuacji wyjścia przeciwnika spod wysokiego pressingu miał reagować i przerywać akcję. Nie zawsze był perfekcyjny dlatego też jedno ze swoich zagrań okupił żółtą kartką.

Powiedzieć, że ekipa Marcelino w tym sezonie słabo broni, to tak jakby nic nie powiedzieć. Nie inaczej jest, także przy stałych fragmentach gry, gdzie trudno w lidze znaleźć zespoły gorzej funkcjonujące i to Barca chciała wykorzystać, wrzucając piłkę z rzutów rożnych i wolnych bezpośrednio w pole karne Jorgensena – który nie sprawiał wrażenia najpewniejszego człowieka na ziemi.  

Villarreal swoją szansę upatrywał przede wszystkim w skutecznym bronieniu, a także odbiorze piłki i szybkiej organizacji ataku, kończonego często bezpośrednim wrzuceniem piłki w pole karne.

Bardzo proste środki okazywały się nad wyraz skuteczne. O ile w akcji na grafice powyżej bramka nie padła z uwagi na niewielki spalony, to już w kolejnym przypadku słaba organizacja obrony własnego pola karnego przyniosła gościom bramkę.  

Akcja bramkowa w której praktycznie dwóch napastników Villarreal rozmontowało cały blok defensywny gospodarzy. Najpierw Sorloth po szybkim rozegraniu autu odwraca się w łatwy sposób i wykłada piłkę dla Moreno, który zrywa krycie Christensena i wykorzystując głębię ataku daje prowadzenie swojemu zespołowi.

Ta bramka to trochę smutne podsumowanie w ogóle bloku obronnego Blaugrany, mimo przewagi liczebnej w stosunku 6-3, tracą bramkę, są spóźnieni, pasywni i zagubieni.

Do przerwy prowadzą goście, na trybunach panuje konsternacja a media krzyczą o sensacji, bo z przebiegu gry nie zanosiło się na taki rezultat. Oczywiście Barcelona prowadziła grę, wymieniała dużo podań, miażdżyła przeciwnika jeśli chodzi o rzuty rożne, miała zdecydowanie większe posiadanie piłki jednak, co niesamowicie istotne to wszystko nie przekładało się na kreowanie groźnych sytuacji bramkowych bo tych było jak na lekarstwo. 

Taki wynik był wręcz wymarzony dla gości, prowadzili, mogli jeszcze skuteczniej się bronić i wyprowadzać groźne ataki. Barcelona jeśli chciała naprawdę zaskoczyć przeciwnika to musiała zacząć szybciej operować piłką, zwłaszcza w środkowej strefie boiska. Dlatego też miały w tym pomóc aż trzy zmiany: Cancelo za Fortha, Cubarsi za Christensena a Pedri za Romeu, ta ostatnia zmiana sprawiła, że od początku drugiej połowy de Jong zaczął się pozycjonować nieco niżej, tak aby znacznie lepiej i szybciej rozdysponowywać piłkę od własnych stoperów co miało napędzać ataki gospodarzy.

Druga połowa spotkania to zdecydowanie szybsze i bardziej płynne ataki Katalończyków, zdecydowanie za sprawą lepszego operowania piłką zwłaszcza w środkowej części boiska. Villarreal starał się bronić cały czas w średnim lub niskim pressingu z nastawieniem na atak szybki po odbiorze piłki.

Stare demony dały o sobie znać po raz kolejny za sprawą fatalnego błędu indywidualnego Joao Cancelo na tablicy widniał wynik 0:2.  Znów Barcelona daje się zaskoczyć długim podaniem w sytuacji piłki otwartej.

Ten mecz to istne szaleństwo, bo tak mógł sobie pomyśleć każdy kto go oglądał, ale jak pokazał czas  szaleństwa dopiero miał nadejść. Od 60. minuty do 71. minęło 11 minut, ale było to 11 minut które zatrzęsło Montjuic, bo doszło do kapitalnej remontady i gospodarze wyszli na prowadzenie 3:2.

Szybka, składna akcja Barcelony, trochę przypadkowa asysta Lewandowskiego i Gundogan dał bramkę kontaktową. Zaledwie po 7 minutach, do wyrównania doprowadził Pedri, po bardzo dobrej indywidualnej akcji Yamala i wejściu w pole karne.

Villarreal trzeciego gola stracił, po jednym ze swoich najsłabszych punktów czyli obronie pola karnego, tym razem po rzucie wolnym piłkę do własnej bramki pechowo wpakował Bailly.

Zobacz też

Barcelona w sposób niebywały odwróciła losy meczu i wyszła na prowadzenie. Villarreal wydawał się po prostu oszołomiony tym co się wydarzyło na boisku, ale nie trwało to zbyt długo i zaczął coraz mocniej atakować gospodarzy, którzy nie potrafili „zamrozić” meczu poprzez spokojne utrzymanie się przy piłce. Po jednej ze strat w środku pola, podopieczni Marcelino wyprowadzili bardzo skuteczną kontrę,  a bramkę zdobył znany z występów w Valencii Goncalo Guedes przy wydatnym udziale całego bloku obronnego Barcelony.

Mecz totalnie się otworzył, tak jakby zawodnicy obu zespołów kompletnie zapomnieli o dyscyplinie taktycznej. Zarówno jedni i drudzy byli podrażnieni tym remisem i chcieli zdobyć bramkę.

Na pewno kibice i sympatycy zespołu ze stolicy Katalonii patrzyli z niedowierzaniem na to jakie błędy w obronie robili ich gracze, jednak to co najgorsze miało dopiero nadejść. W 99 minucie cała seria fatalnych i kompletnie niezrozumiałych na tym poziomie błędów w defensywie dała bramkę strzeloną z najbliższej odległości przez podopiecznych Marcelino. Totalna euforia zapanowała w ekipie „Żółtej łodzi podwodnej”.

Piłkarze Barcelony patrzyli na siebie kompletnie nie dowierzając co się właśnie stało, w jak kuriozalny sposób goście wyszli na prowadzenie.

Sędzia pozwolił jeszcze grać i ekipa Blaugrany rzuciła się do rozpaczliwych ataków. Musieli się teraz totalnie otworzyć, zaryzykować i poszukać bramki dającej chociaż remis. Villarreal zdołał się wybronić, a nawet więcej, wykorzystał ogromne przestrzenie, które wytworzyły się na boisku i skutecznie zaatakował zdobywając bramkę na 5:3 i tym samym pieczętując zwycięstwo w tym szalonym meczu.

– Mój dzisiejszy występ był katastrofą. Jutro dam z siebie wszystko na treningu, aby w środę być w najlepszej formie. Jesteśmy świetnym zespołem. Trener nie jest winien. Zrobił to dobrze, a ja nie się nie odwdzięczyłem – powiedział po meczu Joao Cancelo.

Totalnie załamani piłkarze Barcelony i sięgający do nieba zawodnicy Villarreal. A poniżej statystyki tego meczu.

Statystycznie, praktycznie w każdej rubryce, z wyjątkiem tej najważniejszej z liczbą zdobytych bramek, przeważała Barcelona. Jednak jeśli popełniasz tak kardynalne i niezrozumiałe błędy to ciężko jest myśleć o zdobywaniu jakichkolwiek punktów. Wiedzą to także w Barcelonie, ale problemem jest to, że nie specjalnie widać receptę na zmianę tej sytuacji. Villarreal, mimo że także targany swoimi problemami, wygrał ten szalony mecz i być może to mentalnie będzie dla niego moment zwrotny tego sezonu.

W Barcelonie „zadrżała” ziemia nie tylko na zielonej murawie, ale również po tym co powiedział Xavi po meczu:

Od 30 czerwca nie będę kontynuował pracy w Barcelonie. Myślę, że klub potrzebuje zmiany dynamiki. Gracze się uwolnią. Myśląc jak culé, uważam, że najlepiej jest odejść 30 czerwca. Uważam, że nadal możemy rozegrać dobry sezon. Spotkaliśmy się teraz z Laportą i poinformowałem go o tym. Do tej pory przekazali mi dużo zaufania. Nie kieruję się sprawami finansowymi, tylko sercem. Nie chcę być problemem dla klubu.

Hiszpańskie stadiony widziały mnóstwo wspaniałych piłkarskich widowisk, jednak mecz z 27 stycznia 2024 roku bez wątpienia na stałe zapisze się w historii La Liga.

ŁUKASZ GAWLIŃSKI

Materiał powstał w ramach studiów podyplomowych „Analiza Taktyczna”.
Pisownia oryginalna.

Napisz komentarz (0)

Zostaw odpowiedź

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Scroll To Top