Hiszpania pewnie pokonała Gruzję 4:1 w 1/8 finału Euro 2024. Gruzini mimo porażki mogą być dumni ze swojej postawy, gdyż debiutując na mistrzostwach Europy, awansowali do fazy pucharowej. W jaki sposób Gruzja chciała zaskoczyć Hiszpanię? Czy zdobyta przez nią bramka to dzieło przypadku? Dlaczego to spotkanie bardziej przypominało mecz hokeja na lodzie, niż piłkarskie starcie?
Gruzini pierwszy raz w historii zagrali na mistrzowskiej imprezie i od razu sprawili ogromną niespodziankę, awansując do 1/8 finału. Już w pierwszym meczu fazy grupowej z Turcją pokazali, że nie przyjechali do Niemiec zagrać tylko w trzech spotkaniach. Jednak na pierwsze punkty na EURO musieli poczekać do potyczki z Czechami. Po remisie w drugiej kolejce, do awansu potrzebny był im triumf z… Portugalią. Mało, kto spodziewał się, że mogą zagrać jeszcze jedno spotkanie na tym turnieju.
Skazywani na pożarcie Gruzini wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i zaskakująco wygrali z drużyną dowodzoną przez Cristiano Ronaldo 2:0. Zgromadzenie czterech oczek pozwoliło na awans z trzeciego miejsca i potyczkę z Hiszpanią.
La Furia Roja pewnie rozprawiła się w grupie z Chorwacją, Włochami i Albanią, nie tracąc przy tym bramki. Hiszpanie za każdym razem zdominowali swoich rywali i są faworytem do walki o złoty medal. Rezultat tego spotkania mógł być tylko jeden, ale nie obyło się bez niespodzianki.
Kvaratskhelia i Mikautadze w roli samotnych jeźdźców
Luis De La Fuente zdecydował się posłać w bój taką samą jedenastkę, jaka zwyciężyła z Włochami w fazie grupowej. Wyjściowe ustawienie 4-3-3 z bardzo szybkim Nico Williamsem i Laminem Yamal’em na skrzydłach zwiastowało ogromne problemy dla Gruzinów. Willy Sagnol świadomy zagrożenia płynącego z bocznych sektorów, postawił na zabezpieczenie pola karnego ustawieniem 1-5-3-2.
Gruzini w poprzednim meczu z Portugalią również zdecydowali się na grę tą formacją. Zachowanie czystego konta i dwie strzelone bramki były dobrym prognostykiem przed ⅛ finału. Ich plan na spotkanie z Hiszpanią opierał się przede wszystkim na zamknięciu drogi do własnej bramki i próbie szybkiego ataku. Oczywiście to gracze w czerwonych koszulkach prowadzili grę od pierwszych minut, ale najwyżej ustawieni Kvaratskhelia i Mikautadze tylko czekali na potknięcie rywala. Ich głównym zadaniem była gotowość do otrzymania futbolówki od partnerów z linii obrony i pomocy.
Po udanym odbiorze podopieczni Sagnola dostarczali piłkę do napastników, a ci starali się ograć obrońców w Hiszpanii w sytuacjach 1v2, a nawet 1v3. Takie próby spisane były na niepowodzenie i kończyły się utratą piłki. Kvaratskhelii i Mikautadze brakowało wsparcia, ale było to podyktowane defensywnym ustawieniem i zabezpieczeniem własnej bramki w strukturze 5+3.
Dobre przesuwanie i często heroiczna walka Gruzinów w obronie skutkowała bezbramkowym rezultatem w pierwszym kwadransie. Rywale potrafili dostać się w pole karne i oddać kilka strzałów, ale w bramce świetnie spisywał się Mamardashvili. Bramkarza Gruzji warto również pochwalić za dobrą grę nogami i rozgrywanie piłki. Golkiper Valencii miał swój udział w pierwszym trafieniu w tym starciu.
Gruzja nie wybijała piłki tylko przed siebie, ale starała się konstruować ataki również na swojej połowie. To zmuszało Hiszpanów do podejścia wyżej i odkrycia przestrzeni za swoimi plecami. Jedna z takich prób zakończyła się sukcesem i to skazywana na pożarcie drużyna wyszła na prowadzenie.
Gruzini rozpoczęli akcję bramkową od rozegrania z własnym bramkarzem, który znalazł wolnego obrońce w bocznym sektorze. Zejście po piłkę jednego ze środkowych pomocników sprawiło, że Hiszpanie przesunęli się wyżej. Gruziński wahadłowy po pierwszej nieudanej próbie zdołał dograć do Kvaratskhelii na lewej flance. Piłkarz Napoli popisał się niebagatelną techniką, mijając rywala, a następnie podając do wyżej ustawionego kolegi, który zdobył bazę 2.
Szybka zmiana ciężaru gry sprawiła, że Kakabadze mógł swobodnie dośrodkować w pole karne. Kvaratskhelia podążał za akcją i wywierając presję na obrońcy, zmusił go do popełnienia błędu. Gruzja zaskoczyła Hiszpanów błyskawicznym atakiem i w 18. minucie wprawiła swoich kibiców w szał radości. Ich imponująca postawa w tym spotkaniu zasługuje na docenienie, lecz w ogólnym rozrachunku byli tylko tłem dla świetnie grających rywali.
Hiszpania zamknęła Gruzję w hokejowym zamku
Zawodnicy Louisa De La Fuente kontrolowali przebieg spotkania, więc bramka wyrównująca wisiała w powietrzu. Hiszpanie posiadali piłkę przez 75% czasu gry i regularnie sprawdzali czujność Marmadashviliego. W samej pierwszej połowie oddali 17 strzałów. Gruzja została błyskawicznie zepchnięta do własnego pola karnego i tam spędzała większość czasu. Statystyki dobitnie potwierdzają dominację faworytów, ale wyrównanie nie przyszło im łatwo.
Hiszpanie swobodnie rozgrywali piłkę w ataku pozycyjnym, szukając miejsca do oddania strzału. Defensywne nastawienie przeciwników sprawiało, że często grali wokół struktury przeciwnika. Ta gra jednak im pasowała, cały czas kontrolowali piłkę i tylko czekali na potknięcie Gruzji. Para środkowych obrońców wraz z Rodrim swobodnie radziła sobie z pierwszą linią pressingu. Boczni obrońcy ustawiali się w półprzestrzenii, co absorbowało uwagę wahadłowego i pozwalało na uzyskanie miejsca skrzydłowym.
Nico Williams i Lamin Yamal mieli za zadanie wygrać pojedynek 1×1, aby dostać się w pole karne przeciwnika. Jeśli to nie było możliwe, szukali przeszywającego podania do partnera ustawionego w świetle bramki. Wspierali ich Cucurella i Carvajal, doprowadzając do przewagi liczebnej w bocznym sektorze. Hiszpanie spychali rywali, gromadząc się w polu karnym Gruzji. Skrócenie pola gry całym zespołem sprawiało, że przeciwnicy pozostawali przez większość czasu przed własną bramką.
Gracze w czerwonych koszulkach zamykali rywala w tzw. zamku, a obraz gry przypominał niedawno odbywające się w Czechach Mistrzostwa Świata w hokeju na lodzie. Kiedy to najlepsze zespoły z całego globu rozgrywały krążek wokół bramki przeciwnika i szukały luki, aby wpakować go do siatki. Napieranie na zasieki obronne powodowało u chroniących światła bramki znaczną utratę sił. W konsekwencji wymuszało drobne błędy. Z upływem czasu Gruzini oddychali coraz ciężej, a Hiszpanie realizowali swoje założenia.
Zwycięzcy niedzielnego starcia doprowadzili do wyrównania, kiedy piłka po raz kolejny trafiła w boczny sektor. Nico Williams tym razem dostrzegł doskonale ustawionego Rodriego, który znalazł się na szesnastym metrze bez opieki obrońcy i przyjęciem piłki wypracował sobie pozycję strzelecką.
Uderzenie zza zasłony minęło wszystkich obrońców i zaskoczyło bramkarza. Piłkarze De La Fuente doprowadzili do wyrównania, a ich konsekwencja została nagrodzona. Zdobycie bramkę w kluczowym momencie przed zejściem do szatni odmieniło losy tego pojedynku. Obraz tego spotkania się nie zmienił, a faworyci dopiero nabrali wiatrów w żagle.
W drugiej połowie nie pozostawili żadnych złudzeń rywalom, gdyż już w 51. minucie prowadzili 2:1. Świetne dośrodkowanie Yamala wykorzystał Fabian Ruiz. Gruzja zmuszona do walki o wyrównanie nie była w stanie dotrzymać tempa rozpędzonym Hiszpanom, a ci zdobywali kolejne bramki. Ostatecznie mecz kończy się wynikiem 4:1, ale pokonani mogą z podniesioną głową zejść z boiska.
Kluczowym momentem meczu była bramka Rodriego w pierwszej części gry. Zdobycie gruzińskiej twierdzy dodało energii faworytom i sprawiło, że do końca meczu kontrolowali przebieg meczu. Starcie Hiszpanów z Niemcami w ćwierćfinale można uznać za mały finał, ponieważ obie reprezentacje zasługują na grę o medale.
IGOR WIŚNIEWSKI
Materiał powstał w ramach studiów podyplomowych „Analiza Taktyczna”.
Pisownia oryginalna.